Najpierw chciałem komuś spuścić przysłowiowy wpier_ol, później chciałem się zemścić, jeszcze później mi przeszło a dzisiaj mam zrąbany humor, więc to opiszę
. Tylko w tym celu założyłem ten profil (Wściekły). Nie chciałem pisać pod moim nickiem, bo nie wiem czego się mogę spodziewać po złamasie (patrz tekst poniżej) - codziennie zostawiam samochód na parkingu, szyby zespolone w oknie też trochę kosztują. Nie mniej jednak, jeżeli ktoś się poczuje obrażony lub niesłusznie posądzony o brak zwojów mózgowych i będzie chciał to wyjaśnić „na ubitej ziemi” lub też w sądzie z powództwa cywilnego, to proszę o zgłoszenie się do admina, którego upoważniam do odszukania mnie po numerze IP. Admina proszę tylko o zapisanie danych osobowych osoby zainteresowanej moimi danymi.
Do rzeczy:
Otóż w środę rano, jak co dzień wyszedłem z domu do pracy. Podszedłem do samochodu i… Kur_a je_o mać
. Obok mojego samochodu, uniemożliwiając mi wyjazd, stoi niebieska Impreza Kombi . Ktoś, jakiś impotent umysłowy, żeby nie powiedzieć złamas (tak właśnie nazywany w dalszej części tego tekstu), parkując w ten sposób nie tylko uniemożliwił mi wyjazd z zajmowanego przeze mnie miejsca, ale zablokował jedyny wjazd na podwórze pomiędzy A2 i B2.
Pierwsza myśl – zabiję
. Akurat tego dnia miałem być o określonej godzinie na spotkaniu w pracy. Do tego po drodze miałem odwieźć żonę na określoną godzinę w miejsce, skąd zabiera się ze znajomymi do pracy (~50km od osiedla).
Druga myśl – włączyć alarm
. Uderzenie w słupek, udało się. Po kilkunastu sekundach wyłączył się lub został wyłączony. Powtórzyłem to jeszcze 2 razy, ale zamiast właściciela zaczęli się budzić najbliżej mieszkający Vivaldianie.
Trzecia myśl – ochrona
. Idę i mówię o co chodzi. Dzwonią do straży miejskiej. Tłumaczę przez telefon jakiemuś debilowi co jest a on mi, żeby mu podać nr rejestracyjny samochodu . Na moje pytanie o odholowanie pada odpowiedź, że to jest droga wewnętrzna i oni nie mogą. „Lekko” wk_rwi_ny, pamiętając wątek o odholowaniu auta ( viewtopic.php?t=5060 ) wdałem się w polemikę, co poskutkowało przysłaniem patrolu, a właściwie jak się później okazało, debili.
W międzyczasie jakiś przechodzący mieszkaniec naszego osiedla wskazał adres, pod którym miał mieszkać złamas. Poszedł tam ochroniarz, ale nikt mu nie otworzył.
Strażnicy miejscy po przybyciu stwierdzili, że auto jest zarejestrowane na firmę i nie są w stanie ustalić adresu złamasa
.
Wszystko to trwało już prawie godzinę. Żona załatwiła sobie transport. Ja na moje spotkanie już nie dotarłem ale gdyby to miało trwać dłużej, to całkiem straci sens wyprawa do pracy. Poprosiłem ochroniarza o pomoc i na przysłowiową żyletkę przecisnąłem się pomiędzy samochodem złamasa a prawidłowo stojącą Mazdą. Strażnicy powiedzieli, że poszukają właściciela i go upomną – podobno nawet mandatu nie mogą mu wystawić
. No cóż, pojechałem do pracy snując po drodze plan zemsty na złamasie (spuszczenie mu powietrza ze wszystkich kół itp.). Później mi przeszło. Wróciło dzisiaj po spotkaniu ochroniarza. Zapytałem jak się skończyła sprawa upomnienia złamasa. W odpowiedzi usłyszałem, że owszem, poszli szukać, ale nie złamasa a... właściciela Mazdy . Ręce opadają
Teraz coś do złamasa – MYŚL DEBILU!!!
