Jestem ostatnio po rozmowie z sąsiadką na temat hałasliwych sąsiadów i wiecie nigdy nie ma super dobrego rozwiązania, ale bądźmy ludźmi.
Jeden chce zrobić imprezkę, drugi ma ochotę odpocząć - żadnego z nich nie należy spuszczać do kanału. Bo jecen jest "dupkiem"
, bo głośno słucha muzyki, drugi zaś "sztywniakiem"
, bo chce poleniuchować. Też jestem po ostatnich przejściach z sąsiadami więc wiem coś o tym, oni jednak nie chca się dogadać. Jak się do nich idzie z prośbą (grzeczną żeby nie było zgrzytów) o zciszenie muzyki jest źle, jak się wzywa ochronę jeszcze gorzej.
LUDZIE! nie żyjemy w osobnych domach, a przez te ściany wszystko słychać. Chcecie iść na udrę - tylko po co?