Lug pisze:
Dziękuję za rady.
Samochód tylko w celu dojazdu do centrum. Sam będę nim jeździł. Chciałbym do tego samochodu nie dokładać zbyt wiele (najlepiej nic, oprócz paliwa), a za jakiś czas go sprzedać i kupić lepszy samochód. Ale już teraz potrzebuję samochód, dlatego chce kupić coś taniego na początek. Oczywiście liczę się z tym, że wskutek mojego użytkowania samochód straci na wartości do czasu jego sprzedaży.
Przeglądałem ogłoszenia w Internecie od osób prywatnych i z tego co widzę warta uwagi jest około 1 oferta na 100, bo w tych pozostałych 99 przypadkach właściciela żądają takich wygórowanych cen za 10 letnie samochody, że lepiej już dołożyć kilka tysięcy (no może około 10 tys.) i kupić najtańszą wersję nowego fiata panda.
Zastanawiam się nad zakupem sprowadzanego samochodu, ale to też są tak jakby komisy i nie wiem czy warto?
W takim razie interesuje Cię coś z segmentu A lub B (czyli auta najmniejsze lub male). Silnik raczej benzynowy.
Co oznacza "za jakiś czas"? Pół roku? Rok? Dwa? Musisz się liczyć z tym, że kupując samochód 10+ jakieś dodatkowe wydatki poniesiesz. Pomijam opłaty typu rejestracja i ubezpieczenie. Po prostu niezbyt często zdarza się, żeby ktoś przed sprzedażą np. zmieniał olej i filtry, sprzęgło, rozrząd czy klocki hamulcowe. Tzn. są takie osoby (ja nawet ze 2 takie znam), ale to szczególny typ ludzi, dość rzadko spotykany, zwłaszcza w Polsce. Natomiast podstawową zasadą jeśli chodzi o samochód jest "jak się dba, to się ma". Dlatego pewne rzeczy (choćby te przeglądowe) wymienić trzeba. Przy samochodach małych plusem jest, że zwykle jeżdżą one po mieście, więc mają relatywnie mniejsze przebiegi. Wadą jazdy miejskiej jest niestety wieksze zużycie niektórych elementów: sprzęgła, skrzyni biegów, przegubów, zawieszenia.
Kolejną zasadą jest to, że nie ma aut (marek) które się nie psują. Wszystkie się psują w ten czy inny sposób. Niestety w Polsce wciąż panują jakieś dziwne przekonania, że jedna marka robi samochody bezawaryjne, a inna za to samą kaszanę, która na dodatek rdzewieje. I nie byłoby w tym nic szczególnego, bo każdy może mieć własne zdanie, gdyby nie fakt, że marki cieszące się względami większości Polaków są wyceniane znacznie powyżej średniej rynkowej. Czyli za te same pieniądze dostajesz samochód starszy i gorzej wyposażony. Co jest dla Ciebie istotniejsze - musisz rozważyć sam.
Czytając ogłoszenia faktycznie można odnieść wrażenie, że większość ma ceny mocno wygórowane. Każdy właściciel auta, przywiązany już w jakiś sposób do niego, do ceny rynkowej dokłada wartość emocjonalną auta. Kupującego zwykle akurat to najmniej obchodzi, bo chce mieć niższą cenę. Tak więc trzeba umiejętnie podejść do tematu, żeby cenę odpowiednio zbić. Do zakupu auta najlepiej się przygotować - poczytać coś o danym modelu (w jakich latach produkowany, z jakimi silnikami, jakiego wyposażenia można się spodziewać, jakie są najczęstsze awarie, itp.), przygotować sobie pytania które chce się zadać (najlepiej na kartce, bo potem w ferworze "walki" zapomina się o podstawowych sprawach). I przede wszystkim, jeśli jest taka możliwość, zabrać ze sobą kogoś, kto się na autach zna (a jak się jeszcze trafi specjalistę z danej marki to już wogóle super). Sprzedający bowiem (choć Ci prywatnie może mniej) potrafią wciskać takie rzeczy, że szczęki opadają ze zdziwienia. Wizyta w warsztacie lub na stacji diagnostycznej też powinna być obowiązkowa. Przegląd nie kosztuje wiele, a może zaoszczędzić sporych wydatków (lub być dobrym powodem do opuszczenia ceny).
Kupno auta nowego ma swoje duże plusy, ale też jeden spory minus - początkową utratę na wartości. Przez pierwsze 3-4 lata auto traci dość sporo i z tym niestety trzeba się pogodzić.