Jagodno

Tomek, nie wiem o której są msze - może coś opuściłem w wątku.

Wczoraj, przy parafii, spotkałem dwie panie gaworzące przez drogę. Jedna mieszka w domu przylegającym do parafii a druga po drugiej stronie ulicy. Myślę, że co jak co, ale msza nie umknęłaby ich uwadze – a jednak – nie potrafiły mi odpowiedzieć na pytanie o godzinę mszy.
- Może 8:00
- A może 18:00
- A jaki to dzień tygodnia
- Wtorek To pewnie o 8:00 – ale rano nie było mszy.
I tak w kółko. Do tego dziwnie na siebie spoglądały uśmiechając się - chyba 60-70letnie kobiety jaj sobie ze mnie nie robiły
Pytałem „Czy ksiądz chociaż na noc przyjeżdża?” - tu popatrzyły na siebie w jeszcze bardziej dziwny sposób wzruszając ramionami.

Nie wiem o co chodzi

_________________

no tears to cry, no feelings left
the species has amused itself to death

Aaaa, w tym sensie... no to rzeczywiście zawila sprawa, postaram się coś popytać...

_________________
"Kochaj admina swego, mozesz mieć gorszego."

na stronie Urzędu Miejskiego W-wia http://www.wroclaw.pl/m3355/p4367.aspx#1 podają że w Kościele Miłosierdzia Bożego Wrocław - Jagodno
52-129 Wrocław, ul. Jagodzińska 3/5
tel. (071) 346-43-39;
podają że msze są :
niedziele: 9.00, 11.00, 18.00
dni powszednie: 17.00

O 17:00 nie ma mszy - wczoraj nie było.

_________________

no tears to cry, no feelings left
the species has amused itself to death

widocznie luzak ksioc zrobił se wakacyje

Szkoda że wcześniej tego nie zobaczyłem... bzdury piszą na tej stronie Msze w tygodniu są tak trochę losowo, w porzadku, który każdorazowo podawany jest w niedzielę...

_________________
"Kochaj admina swego, mozesz mieć gorszego."

nie bzdury bo w innych , normalnych kościołach się godziny potwierdzają. A ten jagodziński to nawet pod tym względem się musi wyróżniać

No, źle się wyraziłem... bzdury w tej konkretnej sprawie...

_________________
"Kochaj admina swego, mozesz mieć gorszego."

Jeśli dobrze kiedyś słyszałem, to ksiądz zgłasza w kurii godziny odprawiania mszy i nie bardzo może sobie wprowadzać stałą regułę, że nie ma reguły (co innego doraźne odstępstwa od normy).

Skoro sie nie zapisywałas to nie ma po co do niego iść... z reszta wierz mi - nie warto. Podejdź do starej swojej parafii tam wszystko załatwisz. Chyba ze chcesz brać ślub na jagodnie... to to już będzie większy problem

Wiele zależy od tego, gdzie jest zameldowana (pytają w parafii, gdzie mieszka). Jeśli zameldowanie jest w starej parafii, to śmiało mów, że tam i po ptokach

no właśnie zameldowana jestem tutaj, ale jakoś jeszcze nie zdążyłam się zapisać a teraz potrzebuje papier z mojej parafii, że mogę brać ślub w innej, pokręcone to troche, myślę, że przejdę się na Jagodno, zgarne bęcki, wpiszą mnie, może nawet pozwolą i od tego zaczną się jaja z kolendami i innymi takimi
aha, a czy za takie wpisy i pozwolenia coś się płaci?

No pewnie, tzw. Bóg zapłać, czyli w przypadku naszego proboszcza nie mniej niż 500 PLN.

Żartowałem, nic sie nie płaci

jest jeszcze takie wyjście, że na swojej parafii powiesz, że mieszkasz tam - i tyle. W końcu ksiądz nie będzie Cię sprawdzał w urzędzie... Ale to już nie każdy może chcieć

Wybrałabym opcję zatajenia zmiany meldunku Poza tym w kościele parafialnym oprócz licencji daje się na zapowiedzi - a ich sens jest taki, żeby można było zgłosić ewentualny sprzeciw, jeśli np. jesteś bigamistką. A tu na Jagodnie nikt Cię nie zna przecież (w parafii znaczy się)
A tak naprawdę liczy się nawet nie to, gdzie ma się ten meldunek, ale gdzie mieszka/ mieszkało ostatnio (ja miałam kartoteki w 2 parafiach, "meldunkowej" oraz tej, gdzie się rodzice przeprowadzili - załatwiałam wszystko w tej drugiej).

_________________
Magda
*************

dzięki,
a jeśli chodzi o ten meldunek - czyli dowodu osobistego nie chcą oglądać? jak nie to sprawa jest prosta , nawet nie będę próbować na Jagodnie

Cholera wie, co jakiemu księdzu może strzelić do tzw. "dołba", ale prawa to on takiego nie ma. Poza tym, zgodnie z tym, co Cleo napisała, meldunek to jedno o zamieszkanie, drugie.

Do parafii się nie zapisuje w ciągu roku. Zaczynasz chodzić do nowego kościoła i już. Ksiądz spisze cie jako parafianke dopiero w styczniu jeśli odbedzie się u ciebie kolęda. A więc i stosownego zaświadczenia z jagodzińskiej parafii wydje mi się że nie potrzebujesz.
Jeśli chcesz wziąść ślub w swojej parafii gdzie byłaś poprzednio lub dostać tam dokument zezwalający na ślub w innej parafii, wydaje mi się że nie powinnaś miec z tym problemów. Przecież ksiądz w "rodzinnej" parafi wcale nie musi być poinformowany o tym gdzie aktualnie zamieszkujesz, wiem tez że księża raczej nie żądają dowodów zameldowania.
Jeśli jednak tak nie będzie, wówczas zgłaszasz się do jagodzinskiej parafii, gdzie się zameldowałaś, informujesz że jesteś nową parafianką i otrzymujesz stosowne zezwolenie na ślub w dowolnie wybranej parafii. Zapłatą powinno być co łaska, może ci ksiądz powiedzieć od razu ile poinnaś mu dać, praktyki są rózne i zależą od zwyczaju w prafii i księdza.

No i wyjaśniła się sprawa tajemniczej nieobecności naszego księdza. Dzisiaj po drodze z pracy do domu, wstąpiłem pod dobrze mi znaną furtkę i… zobaczyłem ją otwartą. Nieśmiało wstąpiłem na teren przykościelny i spotkałem starszą (~70 lat) Panią, która starała się „na lewo” załatwić sobie przepustkę do raju, usuwając w pełnym słońcu łopatką chwasty spod przykościelnych krzewów. Zapytana wyjaśniła mi, że „…przecież pisze w gablocie przy drzwiach kościoła, że ksiądz wyjechał i będzie dopiero w sobotę…”. Chciałem ją zapytać, kto oprócz niej ma klucze do furtki, ale się powstrzymałem – jeszcze by się okazało, że „to też pisze w gablocie” i wyszedłbym na takiego, co to w ogóle czytać nie potrafi.

_________________

no tears to cry, no feelings left
the species has amused itself to death

Powstaje pytanie, kto tam w tej gablocie siedzi i pisze, i pisze, i pisze...