Tak, miało być tak ładnie, a jest jak jest.....
Rozumiem, że są pewne kwestie, które wymagają czasu, aż większość mieszkańców będzie zadowolona ze sklepu osiedlowego mniej lub bardziej (tj. dobranie asortymentu do potrzeb mieszkańców , zrealizowanie nietypowych zamówień itp.), jednak - z całym szacunkiem - niewiele da się zrobić, jeśli nie zmieni się podstawowe podejście do pewnych kluczowych kwestii tyczących się .... powiedziałbym higieny... Pana Właściela
W dniu inauguracji sklepu do pani kasjerki przyszła koleżanka z pieskiem, który to nasikał dosyć rozlegle we wnętrzu tegoż lokalu zaznaczając przyjacielsko teren, panie zupełnie nie wzruszyły się tym faktem, piesek znalazł się również przy kasie na ladzie, gdzie wykładamy swoje zakupy, często pieczywko, bułeczki itp. - zresztą notorycznie ta sama sytuacja miała miejsce za czasów Hippiego (ta sama pani na kasie
), następny klient który wszedł bucikami centralnie w tą wspaniałą kałużę, rozniósł psi mocz po całym sklepie (feeee...) Panie obserwowały filuternie całą sytuację i najwyraźniej się dobrze bawiły, było to dla nich zabawne - dobrze, powiecie, czepiam się, ale całą tą sytuację 2 m dalej obserwował
Pan Właściciel i miło uśmiechał się do pieska i pani kasjerki, zupełnie nie przeszkodziło mu to, że zwierzę nabrudziło w sklepie pośród żywności
Z kolei 3 dni temu potrzebowałam kupić owoce m.in. banany: to co było na półce wołało o przysłowiową pomstę do nieba: kiść zaślimaczonych bananów, już prawie w czarnej skórce na których żyło jakieś 1500 muszek owocówek!!!! Z sytuacji widać było, że poczyniały sobie tam już dobrze od dobrych kilku dni
Na moje pytanie skierowane do pani kasjerki, czy są świeższe, ta popatrzyła na mnie złowrogo i z zadziwieniem, następnie odparowała,że są tylko te i one są dobre, o co mi chodzi
Dodatkowo należałoby zaznaczyć, iż ten zgnity towar proponowany był klientom w pełnej cenie, zresztą nie sądzę, aby dla kogokolwiek nadawał się jeszcze do zjedzenia. Ale polityka sprzedaży pewnie słuszna - może akurat znajdzie się naiwny?
Zresztą ilekroć wchodzę tam po pracy, czy w weekend i chcę coś kupić z podstawowych składników do domu, to nie czarujmy się - musiałabym wyjść bez 70% z nich. Zaręczam, że chodzi mi o zupełnie popularne i typowe produkty
Moim zdaniem już więcej zaopatrzenia było za czasów poprzedniej kadencji:-) To jednak jest do nadrobienia, natomiast jeśli Pan Właściciel nie reaguje na fakt, że pies sika w sklepie i chodzi po ladzie, kładąc tam swój brudny od fekalii tyłek, a na delikatne zwrócenie uwagi sprzedawcy, że na półce leży zgnity towar z gniazdem much, pozostaje zero odzewu...... to wydaje mi się, że nie o takie zmiany nam mieszkańcom chodziło. Chyba właściwie należałoby to pozostawić bez komentarza.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
)
